 |
RODNYJA VOBRAZY
|
|
Vobrazy miłyja rodnaha kraju,
Smutak i radaść maja!..
Jakub Kołas
|
|
|
|
|
|
|
Źjaŭleńnie
|
– Što značyć sapraŭdnym druham być? – Lubić. – Što značyć addana spravu rabić? – Lubić. – Što značyć darohu ŭ žyćci nie zhubić? – Lubić. – Što značyć ziamnoje ščaście zdabyć? – Lubić.
1969
|
Źjaŭleńnie zor i sonca ŭ vyšyni. Źjaŭleńnie sokaŭ z hłybini kareńnia. Źjaŭleńnie traŭ u viesnavyja dni... I voś majo, i voś tvajo źjaŭleńnie. Jak byccam by damoviłisia ŭsie – hłybini ciomnyja i załatyja vysi, – jak byccam by skazałi ŭsie: «Źjavisia!» – I ty źjaviłasia va ŭsioj krasie. Jak byccam niečakana ŭsio było, jak byccam vypadkova. A na spravie uvasableńnie hetaje najavie čakałasia, jak rańniaje śviatło. A kab ty nam źjaviłasia jak śled, padmohaju było błahasłavieńnie: błahasłaŭlaŭ tvajo źjaŭlennie śviet, suśviet błahasłaŭlaŭ tvajo źjaŭleńnie.
1974
|
∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙
|
∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙ ∙
|
Projdzie dzień biez padziei, biez sustrečy, biaź pieśni... Niechta prykinie ŭ paściełi: «Na sutki błižej da pensii». Niechta adznačyć sonna, zrobić vyvad sumny: «Što ŭčora, toje i siońnia, dzień i noč – preč sutki». Projdzie dzień biez padziei, bieź lubvi, biez nadziei, schiłicca dzień da viečara, viečaram rabić niečaha. A treba, kab niešta rabiłasia, kab niešta adbyvałasia, kab chmara ab chmaru biłasia i daždžom prałivałasia. Treba, kab pčoły raiłisia, treba, kab pieśni składałisia, treba, kab hniozdy rabiłisia, treba, kab kazki stvarałisia. Kab ludzi sustrakałisia, znałisia ŭ družbie ščyraj, kab znałisia-kachałisia mužčyna i žančyna. Kałi sustrakajucca dvoje, svajo kachańnie padzielać, – heta najpiepšaja dola, z usich padziej – padzieja. Treba, kab niechta, kab niešta... Chaj tam adčaj ci tryvoha! U Boha dzion nia rešata? Dyk nia ŭ nas, a ŭ Boha. A našy dni ŭžo źłičany, a našy sutki ŭžo źmierany. Zharajuć zorki-źnički, a novych niama ŭ reziervie. I ŭ našaha losu ŭ zapasie nia cełyja stahodździ, i my za toje ŭ adkazie, jak našy dni prachodziać. Chaj tam uźlot ci padzieńnie, udača ci niaŭdača, – tolki ni dnia biez padziei, biaz radaści i płača. Tolki ni dnia biez padziei!
1968
|
460 M. C. Łyńkovu
My lubim Vaš humar, Vašu viasiołuju ščyraść. (Škada, što my redka Vas čujem apošni čas). «Dziarzajcie, ujunašy» – lubimy Vaš vyraz. Dla nas jon i žart, dla nas – i nakaz. Jość roznyja formuły... «Jak by čaho nia vyjšła», «Aby było cicha», «Jedź cišaj...» I hetak dalej. Z mudraściu hetkaj nia pojdzieš dalej i vyšaj, z mudraściu hetkaj – nieba kapci i tlej. Mnie bolš daspadoby Vaš vyraz, jaki staŭ kryłatym. Vy znajecie słovam canu. Vy źviedałi šmat na ziamłi. Vučyłi dziaciej Vy, sałdatam byłi, dypłamatam, vučonym byłi, rybakom naračanskim słyłi... «I płakała Ryva...»*#Tut i dalej spasyłka na apaviadańni M. Łyńkova. I płakała kania nad łuham... I karkaŭ hruhan... I tryźniŭ sałdat nad Buham... I hinie Astap... Nie, toj nie pamiraje, kaho viadzie duch dziarzańnia i paryvańnia. «Dziarzajcie, ujunašy!» – skazana: strach hniacie, da śmierci viadzie jon, da zorak dziarzańnie viadzie. Nia sprava mužčyn – strachavacca, chavacca, nia sprava mužčyn – bajacca, dryžać. Jakaja b jana ni była situacyja – «Dziarzajcie, ujunašy!» Treba dziarzać!.. «Dziarzajcie, ujunašy!» Samyja roznyja vietry prajšłisia pa Vašaj, jak hołub, sivoj hałavie. «Dziarzajcie, ujunašy!» – nie pavučańnie metra, a ŭrok, što sama žyćciovaja mudrasć daje. «Dziarzaješ, ujunaša?» – adnojčy ŭ mianie Vy spytałi. I siońnia chaču ja Vam, dziadźka Michaś, adkazać: «A jak ža inačaj. Zapomniŭ urok ja Vaš stały. Dziarzać – značyć žyć! Žyć – značyć dziarzać!»
1969
|
Baču ja: niechta niekaha lubić. Heta ich sprava, heta ich prava. Baču ja: niechta niekaha hubić. Tut i maja ŭžo sprava.
1969
|
Znoŭ nia sumieŭ strymać svoj hpieŭ, na syna svajho pakryčaŭ, našumieŭ, natupaŭ nahoj, natros hapavoj... Oj, oj! Što heta – nervy svavolać ci nielha biaz kryku ŭ hetym žyćci? Biaz svarak i złości, biez taho, kab nie kryčać na syna svajho? I voś chadžu z pakoja ŭ pakoj dy masažuju łob rukoj: «Na kaho abrušyŭ złość? Na svaju kroŭ i svaju kość. Na vobraz svoj, padabienstva svajo skiravaŭ hnievu vastryjo. Na kaho nakryłaŭ? Na kaho? Na naślednika svajho, na plon luboŭnych svaich turbot. Jon budzie zaŭtra praciahvać tvoj rod, jon budzie zaŭtra biaźśmierciem tvaim, a ty tak ź im...» U zadumieńni sumnym staju: «Pakryŭdziŭ radaść i hordaść svaju? Jak ža ty raduješsia tady? Jak radaść druhich padzialaješ ty? Nia ŭmieješ canić svajo dzicia – nia ŭmieješ canić i radaść žyćcia...» Toj ža dumki zih-zah – zah-zih: «Jak ža ty budzieš lubić druhich, kałi nia ŭmoješ syna lubić, nia ŭmieješ synu ŭstupić? Nia ŭmieješ lubić svajo dzicia – druhim ty – nia prykład i nie sudździa...» Moža b, ty mnie, pedahoh, pamoh? Ci ty ŭsio dumaješ, pedahoh, što treba vychoŭvać tolki małych, małych, a nie siabie samich? A moža, naadvarot jakraz – nam treba pačać vychavańnie z nas?.. Mieraju krokami pakoj, rozdum pryvodzić supakoj.
1969
|
Tam doma, u vioscy
|
Pierajmańnie narodnaha
|
Rasłosia tam miacie, rasłosia tam rucie... A ŭ majoj maci balełi hrudzi. Rasłosia tam rucie, rasłosia tam miacie... Ruki i nohi balełi ŭ maci. Balełi ruki ad pracy, ad muki. Balełi nohi ad doŭhaj darohi. Ad čaho, ludzi, balełi hrudzi?
1969
|
Ciotka płakała pa ŭsim śviecie... Byłi ŭ ciotki muž i dzieci. Ich zabrała ŭ ciotki vajna, zastałasia ciotka adna. Vyłivała ciotka dušu, ciotka płakała pa mužu, ciotka płakała pa dzieciach, ciotka płakała pa ludziach... Pa ŭsich ranienych i zabitych, nie zabytych i zabytych, pa ŭsich, chto ŭ pałonie-niavołi, pa ŭsich, chto zamiarzaje ŭ połi, pa ŭsich tych, kamu nie sałodka, horka płakała ciotka. Ciotka śvietu ŭsiamu spahadała, jaho rany lačyła addana. Jaki b vylečyŭ ich urač, kab nia ciotkin spahadłivy płač? Ciotka płakała pa ŭsim śviecie... Pachavałi ciotku susiedzi, pachavała ciotku siało, bo radni ŭ jaje nie było. Byłi kołiś muž i dzieci, dy zahinułi na vajnie... Ciotka płakała pa ŭsim śviecie, a pa ciotcy chto płakaŭ ci nie?
1969
|
Pamiaci byłoj partyzanki, aktrysy S. I. Bielaniovaj
– Prachodźcie. Siadajcie... Čym vas častavać? Kuryć, moža, budziecie? Voś cyharety. Ci, moža, lepš čaju zhatavać?.. (Maleńki pakojčyk. Na ścienach partrety, kadry, dzie ŭ roznych rolach jana.) – A ja voś siadžu adna la akna i ŭspaminaju čamuści błakadu. Pomniu: takoj voś paroj jakraz niemcy zahnałi ŭ bałota nas, našu suvoraŭskuju bryhadu. Pa kupinach poŭzajem, viaźniem ŭ dryhvie, prysmak vady bałotnaj u rocie. Kałi samalot znoŭ zaravie – kryčyć dziaŭčynka niečaja: «Cio-jo-cia-ja!» Vyjšłi z bałotnaha piekła taho. Vyjšłi usio-tki... Paśla ŭsiaho rajem zdałosia suchoje uźleśsie. Nad polem źvinić žaŭrukova piesnia. Raj!.. Žyvi i nie pamiraj. Žyvoje žyvym, miortvaje miortvym... Taki byŭ apošni vajenny maj. Heta było ŭ sorak čaćviortym. Dy kab raskaz byŭ bolej źviaznym, skažu, jak stała sałdatkaj lasnoj... Ja ihrała pierad vajnoj u słuckim teatry kałhasna-saŭhasnym. Byŭ dobry teatr. Byŭ dobry čas. Vałam vałiŭ narod da nas. Pastaviłi mnoha roznych pjes. Ihrałi i «Mašańku», i «Bułyčova». Pomniu, niby było heta ŭčora: cmviŭ na słuckich vułačkach bez, niedzie ŭžo pierad samaj vajnoj ja jhrała ŭ «Lubovi Jaravoj». Vajna pačałasia. Pryjšła vajna. I ja tut skazała sabie: «Stasia! adna ŭ ciabie rola zastałasia – zmahacca z voraham, tolki adna!» Spačatku była ja suviaznoj, a potym stała sałdatkaj lasnoj. Praŭda, kałi źjaviłasia ŭ lesie, toj-sioj havaryŭ: «Što joj tut rabić? Heta ž nie ihrać na scenie, u pjesie, a vajavać, a voraha bić...» Znać nie chaciełi imia majho. «Artystka» – nazvałi mianie kłičkaj. Dy potym, ubačyŭšy što da čaho, zvałi i Stasieńkaj, i siastryčkaj. Abo uspamin pra karabin – Viasioły i sumny moj uspamin... Spačatku dałi vintoŭku mnie: «Raz pryjšła – niachaj vajuje». Na vajnie jak na vajnie. Ź vintoŭkaj toj na pastu staju ja. Mima išoŭ kamisar jakraz. Śmiajecca: «Oho, sałdat jaki bravy! Dzie vy vintoŭku takuju brałi? Jana ž udvaja daŭžej za vas. Zbroja vam jaŭna nie pa plačy. Treba niešta rabić, Bielaniova. Zdajecca, mahu vam pamahčy,– jość u mianie karabinka novaja...» Tak ja zajmieła karabin (taki u atradzie byŭ adzin). Jaho bierahła raŭniva, ni kroku biez karabina. My ź im nierazłučnyja byłi i ŭ cišyni lasnoj, i ŭ bai. Pomniu, vypadak byŭ taki. My nočču trapiłi na zasadu. Biahu paviedamid atradu. Pałicai i niemcy zzadu, a napieradzie, baču, vaŭki: błiščać zialonyja ahańki. Muraški pa diele, maroz pa śpinie. Voś dyk trapiła ja ŭ łohava – čaćvioranohaje i dvuchnohaje! Ale karabin nie padvioŭ mianie... Kałi ž kančaŭsia vajenny naš los i my, partyzany, zdavałi zbroju, hladzieła na karabin z tuhoju, było mnie škada jaho da śloz... Dy što ja ŭsio pra vajnu havaru. Viasna vuń idzie, a za joju leta. Chutka budzie ciopła i śvietła, Lublu ja letniuju paru. Adahravaje mianie jana ad toj vajennaj ściužy i słoty, ad pamiaci toj, ad adzinoty. Jak bačycie, ja žyvu adna... My raźvitałisia, pajšłi. Nas na dvary sustreŭ adviačorak – čas samaj pieršaj cišyni, čas samych pieršych ahnioŭ i zorak. My ahlanułisia – i jaje znoŭ ubačyłi ŭ aknie. My pamachałi joj rukoj, raz i druhi, i značyła heta, što joj spahadajem spahadaj ludskoj, što joj žadajem śvietłaha leta.
1970
|
«Žyvicie družna» – hetyja słovy časta sustrakajucca ŭ apošnich piśmach M. Surnačova, jakija paet pisaŭ svaim rodnym niezadoŭha da taho, jak zahinuŭ u 1944 hodzie pad Berłinam.
«U apošni čas pišu vam... Kałi ja byŭ da kaho niespraviadłivy, da- rujcie mnie. Darahija, bieražycie siabie, nie kryŭdzicie adzin druho- ha...» – pisaŭ dierad śmierciu z fa- šysckaj turmy homielski pad- polščyk C. Baradzin.
Voś naša vola apošniaja, naš zapavietny nakaz... Mir – heta samaje bolšaje, čaho b my chaciełi ad vas. My ład vaš ziamny spakojny śnić budziem u viečnym śnie. Byłi suśvietnyja vojny, suśvietnaha miru – nie. Varožaść – samaje horšaje u śviecie ludskim pačućcio. Družycie! – I budzie pryhožaje, charošaje vaša žyćcio. Vy paŭšymi daražycie. Dy pieršaja ŭvaha – žyvym. Adzin adnaho bieražycie, družycie adzin z adnym. Vy nam nie škadujcie sumotnych, žurbotnych pačućciaŭ svaich. Dy lepšaja pamiać ab miortvych – vaša luboŭ da žyvych.
1974
|
Heta – jak muzyka za ścianoj. Chočaš nia chočaš, a ty jaje čuješ. Ty ź joju chvaluješsia i sumuješ. Dy ŭsio-taki nia łičyš jaje svajoj, bo muzyka taja za ścianoj. Tam chtości ihraje, chtości piaje, tam, za ścianoj, viesiałicca chtości. Ty ž tolki śviedka toj viesiałości, i muzyki toj tabie niestaje. Tam niekamu spravy niama da ciabie, tam svajoj muzykaj zaniaty, tam svaje budni i svaje śviaty. I niejkaja koška pa sercy skrabie... Zdavałasia b, što tabie da jaje, da muzyki toj? Dy voś kruciać płaścinku, i ty adhukaješsia niejkaj čaścinkaj, i muzyki toj tabie niestaje. Heta – jak muzyka za ścianoj: ty čuješ jaje, dy nia łičyš svajoj.
1974
|
Adłučeńnie Tałstoha ad carkvy
|
24 lutaha 1901 hoda
|
Tałstoha adłučajuć ad carkvy, ad viery pravasłaŭnaj adłučajuć. Anafiemu Tałstomu abviaščajuć car śviecki i carkoŭnyja carki. Jak śniežnyja abvały z hor, hrymiać ŭ saborach hnieŭna pratadzjakany. «Budź proklaty...» – vyvodziać jak jany! «Anafiema!» – utoryć ślepa chor. Starajucca, hraziać papy biassłaŭjem, zabyćciom, hiejenaj viečnaj i apuskajuć uniz śviečy... Nie vykryvaj, nie padryvaj staŭpy! Druhim piajem my: «Mnohaja leta...» Tym, chto i znaje i maŭčyć. A hetaha jeretyka, buntaŭščyka adpietaha my prakłinajem!.. Ź im adna biada. «Anafiema... Anafiema... Anafiema». Jakija piśmy piša ciomny lud! «Nie točиju suhubo n triehubo, no mnohohubo» prakłinajuć tut. I źnievažajuć, pahražajuć hruba: «Anafiema ty... čort stary... Budź proklaty... Ty zdochnieš pa-sabačy... Zhnaim ciabie ŭ turmie, ŭ manastyry!.. A nie – prymusim – zamaŭčyš inačaj!..» Pasyłačku z namylenaj piatloj luboŭna niechta hrafu šle pa pošcie. Natoŭp sustreŭ jaho na płoščy – i ledź nia źbiŭ, ledź nie źmiašaŭ ź ziamloj... Anafiemie addadzieny Tałstoj. I ŭsio pa toj ža, ŭsio pa toj pryčynie: niama praroka u svajoj ajčynie. Tym bolej – na Rusi śviatoj. Ci, moža, ŭsio-tki jość jon na Rusi? Skroź ciemru prabivajucca iskrynki. Skroź stroj pahroz, praklonaŭ i chłuśni iduć druhija piśmy i pasyłki. «Jość Boh na śviecie... Dziakuj vam, braty». Tałstoj biare suchimi palcami toj padarunak, što zrabiłi ŭ Malcavie, na škle zialonym nadpis załaty: «Leŭ Mikałajevič! Vy padziałiłi los usich tych, chto ŭ svaju epochu vysoka zvańnie čałavieka nios i chto išoŭ za praŭdu na hałhofu. Niachaj, jak chočuć, adłučajuć Vas, – ad nas Vas nie adłučać farysiei. Jak nie adłučać ad usioj Rasiei. My lubim Vas. My z vami ŭ hety čas...» Było šmat dobrych pisiem i raniej, a heta... I śviatleje tvar Tałstoha, i vočy, što hladziełi ŭnutr stroha, na śviet hladziać znoŭ z-pad diažkich bryviej... «Josć boh, ja vam kažu. I hety boh – nie fimijam, nia moščy, nie ikony, i ŭžo, kaniečnie, nie praklony u adras tych, chto praŭdu ŭbačyć zmoh. Nie, hety boh zusim druhi, braty, – duch iściny, lubvi i dabraty. Nia ja, sinod, kaščunstvuju, a ty, kałi całuješ napakaz ikony, kałi prytvorna bješ svaje pakłony. Ja ž vieru sercam, vieru sapraŭdy. Nia vyhadzie słužu ja, a dabru, choć i ŭ mianie jość dom, siamja i dzieci. Šanuju iścinu ja bolš za ŭsio na śviecie i ź joj spakojna, radasna pamru...»
1969
|
Čytaju knihu, za strafoj strafu. Pytajusia – adkazvaje Du Fu. – Skažy, Du Fu, navošta pješ vino? – Zabycca pamahaje mnie jano. Duša maja pakutuje, rydaje, nia znojdzieš zaraz radaści ŭ Kitai. – Navošta ŭziaŭsia za piaro, Du Fu? – Kab vykazać svoj bol, svaju tuhu. Nialohka rekam mutnym płyć da ŭschodu. Jašče bolš ciažka žyć majmu narodu. – Ci vykaža ŭsio ijerohłif tvoj? – Što baču ja vakoł siabie! Oj, oj! Błukaje ŭsiudy śmierć. Lutujuć bandy. Hałodnym zamiest chleba – barabany. – Kamu patrebien barabanny boj? – Ja spadziajusia, što nia nam z taboj. Znoŭ vajavać zadumałi praviciełi. Jany tym i žyvuć – krovaprałićciami. – Ty viedaješ, Du Fu, vajnie canu? – Pachodam za Viałikuju ścianu? Dazvolcie mnie, staromu, usumnicca, što treba pašyrać kamuś hranicy. – Što bačyš ty jašče vakoł, Du Fu? – Sarvała vietram ŭ biedniaka strachu. Juncy śmiajucca nad starym z pahardaj. Niaščadna hłušyć palmu kust pahany. – A jak, skažy, Du Fu, było raniej? – Było, ja pomniu, lepš i razumniej. Starejšych moładź šanavała stroha. Karmiłi navat i kania staroha. – Čamu, Du Fu, pakutuje narod? – A chiba moža być naadvarot, kałi jaho praviciełi – tyrany, jak barsy, žorstkija, tupyja, jak barany. – A moža, uładar inakšym być? – Kałi jon budzie svoj narod lubić i budzie słuchać mudryja parady... Takich nie dapuskajuć da ułady. – Nia viečnyja ž, Du Fu, tyrany, zło? – I na drakona znojdziecca siło. Jaki b ni byŭ jon hrozny i viałiki, a pryjdzie čas – złamaje svaje ikły. – A ty prydvornym moh by być, Du Fu? – Kab dahadžać, kab hnucca u duhu?! Ja z hoładu pamru, ale nia budu łiśłiŭcam, bajaźłiŭcam, łizabludam. – Nia chočaš pieć ty na ahulny ład? – Pryroda nie daje taki zahad. Śpiavaje vuń ptušynaja čarodka, I ŭ kožnaj hołas svoj i svaja notka. – A jak by ty chacieŭ, Du Fu, pražyć? – Svajmu narodu ja b chacieŭ słužyć. Chacieŭ by, jak mužčyna, žyć biaz strachu, chacieŭ by akijanskaha razmachu... Voś tak razmovu my z Du Fu viałi. Nie padzialałi nas ni dziesiać tysiač łi, ni sotni hod, ni roźnica miž movami, ni ścieny (jak staryja, tak i novyja). Byŭ mnie Du Fu – jak samy błizki druh. Vitaŭ nad nami čałaviečy duch. Jak brat, sa mnoju havaryŭ Du Fu... ...Čytaŭ ja knihu, za strafoj strafu.
1969
|
Mahamiet nie pajšoŭ da hary. Pajšła hara da Mahamieta. Ja raskažu, jak było ŭsio heta, ja rastłumaču vam mif stary. Hara nie sama pajšła, bo ŭ jaje było pačućcio hodnaści hornaj, – čaho nam, ludziam, na žal, niestaje. Była hara vysokaj i hordaj. Łičyła hara, što Mahamiet sam da jaje chadzić pavinny. Jon i chadziŭ, pakul byŭ naiŭny, pakul nia ŭvioŭ jamu ŭ vušy śviet, što jość na śviecie adziny Boh, toj Boh – Ałach, i niama druhoha, a jon – prarok hetaha Boha, i jak da hary chadzić jon moh... I choć byŭ mudry toj prarok – paddaŭsia łiśłivym nahavoram. Rašyŭ, što bolej nia zrobić krok nasustrač hetym upartym horam. Maŭlaŭ, chaj chodzić hara sama. Chopić zanosicca joj vysoka. Aproč Ałacha – Boha niama, aproč Mahamieta – niama praroka. Hara ni ź miesca. Stajała hara. Što joj da Boha, da cara? Što da praroka boskaha joj, kałi pad joju ćviordaja hleba, kałi krutoj viaršyniaj svajoj jana sama padpiraje nieba. Dumaŭ prarok: «Jak prymusić haru? Jakim pajści jamu lepiej šlacham? Pajdu ja z Ałacham pahavaru, pajdu ja parajusia z Ałacham». Ałach niadoŭha słuchaŭ jaho. Jon tut ža daŭ svajmu hnievu volu: «Nie šanavać praroka majho ja nikomu nie dazvolu! Chaj lepš – pazdarovu-padabru! – krutanuŭ Ałach białkami. – A nie, dyk haru ja ŭ prach satru, nie pakinu na kamieni kamień! Moža, tady adčuje jana, chto ŭładar ŭsiaho suśvieta... Aproč Ałacha – Boha niama, niama praroka – aproč Mahamieta!» Niaciažka ŭjavić, što dalej było. Dalej na viaršyniu hary, jak na šyju, nakinułi słuhi Ałacha siło i stałi ciahnuć, hnuć stałi viaršyniu. Ciahnułi siłkom, ciahnułi siłom: «Idzi da praroka i bi čałom!» Jašče łancuhami haru aplałi, usiak prynižałi ŭ hetym pałonie, kab źvieści da ŭzroŭniu nizinnaj ziamłi, kab źvieści da ŭzroŭniu abałoni. Hara i pajšła...
1969
|
Varyjacyi na temu «Hiefiest – druh Pramieteja»
|
#1. Daviedka – Vaša imia Pramietej? – Tak, Pramietej. -– Vy zdabyłi ahoń dla ludziej? – Ahoń dla ludziej. – Nacyjanalnaść – mifičny hrek? – Mifičny hrek. – Čas naradžeńnia – antyčny viek? – Antyčny viek. – Vy pa pachodžańniu tytan? – Tak, tytan. – Vašym voraham byŭ tyran? – Tak, tyran. – Jon prykavaŭ vas da skały? – Tak, da skały. – Vašu piečań irvałi arły? – Irvałi arły. – Vy abłivałisia kryvioj? – Tak, kryvioj. – Vy pakryvałisia karoj? – Tak, karoj. – A dzie byłi ludzi, dziela jakich?.. – Dziela jakich... – Nie pamahłi ni hrek, ni skif? – Ni hrek, ni skif. – Dy vy nia byłi adzin, jak pierst? – Nia byŭ, jak pierst. – U vas byŭ dobry druh Hiefiest? – Byŭ druh Hiefiest. – Što jon rabiŭ, vaš dobry druh? – Moj dobry druh... – Kavaŭ pa vołi bahoŭ łancuh? – Kavaŭ łancuh. – Kavaŭ łancuh z žaleza taho?.. – Z žaleza taho... – ...Što zdabyłi vy dla jaho? – Zdabyŭ dla jaho. – I ŭ kuźni toj, dzie razam ź im?.. – Dzie razam ź im... – Kavałi vy šmat let i zim? – Šmat let i zim. – I sam Hiefiest, nichto druhi?.. – Nichto druhi... – Nadzieŭ vam tyja łancuhi? – ...Mnie łancuhi. – I raśpinaŭ vas na skale? – Ale...
#2. Pieśnia kavala Hiefiesta Vysoka moj mołat ŭźlataje: he-ech! Horn moj šuhaje. Tolki ŭzdychaje stary moj miech. Sumna ŭzdychaje. Jak byccam viadoma miechu tamu niešta takoje, što nie daje adnomu jamu siońnia spakoju. Jak byccam pradbačyć biadu adnu, što napłyvaje. Jak byccam svaju i maju vinu jon pradčuvaje. Horn moj iskrycca i hudzie. Mołat lataje. A Pramietej usio nie idzie. A miech uzdychaje.
#3. Pryznańnie Pramieteja Nia strašny mnie, Hiefiest, bahoŭ pahrozy. Strašniej mnie druha daŭniaha zhubić. I ŭ tym sakret majoj metamarfozy, što ź niejkaje pary ja staŭ lubić. Kałi syšoŭ adnojčy na ziamlu – adčuŭ ja raptam, što ziamlu lublu... Lublu ziamlu, lublu ja ŭsio ziamnoje, lublu ja ŭsio i ŭsia žyvoje, i moj ahoń – ahoń lubvi majoj, nia viedaju, niabiesnaj ci ziamnoj. Hladzieŭ na śviet ja novymi vačyma. Nia viedajučy, jak dalej mnie być. Dy viedaŭ: nie lubić bolš niemahčyma, mahčyma tolki ŭžo adno – lubić. Lubić... Niazvykłym byŭ mnie novy stan. Pa-novamu duša była sahreta. Skazaŭ ja: «Pramietej, syn Ijapieta, tytana syn i sam tytan! Davołi bieź lubovi žyć! Lubi! I imiem toj lubovi ŭsio rabi!» Staŭ inšym ja ŭ svaim zmahańni. Pa-inšamu ja havaru z bahami. Zieŭs choča pasvaryć mianie z taboju, uvodzić u dušu mnie: nienavidź! A ja ŭ adkaz jamu: «Budu lubić! Luboŭju daražyć canoj luboju!» Zieŭs pahražaje hnieŭna: «Pahublu! Ja da skały prybju na krai śvieta!» A ja ŭ adkaz jamu na heta: «A ja kraj śvieta palublu...» «Aroł pić budzie kroŭ tvaju!» «Arła taho ja palublu...» «Śviatła pazbaŭlu, aślaplu!» «A ja zmrok viečny palublu...»
1971–1974
|
Za stołikam nasuprać dźvie studentki siadziełi. Zaŭvažyŭ ja ich prysutnaść. Jany ŭ moj bok pahladziełi. Śmiašynku – chitrynku – sarominku vydałi mnie ich vočy. Ciahnułi praz sałominku dziaŭčaty kaktejl małočny. Ciahnułi, smakavałi, raściahvałi zadavalnieńnie. Ich zvonkija trałi-vałi ja słuchaŭ u addaleńni. Čułasia z-za ich stołika pra ciozku majho, pra Tołika, pra pałito skaročanaje, pra niešta jašče dziavočaje... Apioršysia łakatkami, studentki smakavałi maleńkimi hłytkami kaktejl i trałi-vałi. Ciahnułi kaktejl dziaŭčaty, a jon usio nie kančaŭsia, choć byŭ daŭno pačaty, – dziaŭčaty čakałi ščaścia. Tak, heta było čakańnie ščaścia, losu, kachańnia za tym kaktejlem małočnym – naiŭnym srodkam dziavočym...
1967
|
380 Čałaviek u śnie moža mašynalna pieravaročvacca na druhi bok. #Z navukovaj pracy
...Ja adviarnusia da ściany i akunusia ŭ zmrok, u sny. Kałi ž pračnusia ranicoj – nie sutyknusia sa ścianoj, bo ja ŭžo na druhim baku, bo ja zusim nie ŭ tupiku. Hladžu u vokny ja, u stol, tudy, dzie nieba, dzie prastor...
1968
|
380 Durny, durny, a škvarku lubić. #Narodnaja prykazka
Jon lubić nia tolki škvarku. Jon lubić jašče i čarku. Jon lubić i bulon. A bačyłi, ź jakim smakam jeść jon bułku z makam? Ci mała što lubić jon. Pakul viaduć razumnyja svaje razmovy sumnyja, suchi žujuć buterbrod, pakul razvažajuć razumniki, durań jeść łasunki na poŭny rot i žyvot. Na smačnaje jon łasy. I lubić nia tolki kiłbasy. Jon lubić jašče šmat što: i dobruju apratku, i łajkavuju palčatku, i vyjezd na aŭto. Nia tolki ciopłaje miesca, dzie dobra pjecca i jesca, – jon lubić i areoł. Jon lubić vysokaje zvańnie, i tytuł, i šanavańnie: nia kuryca, a aroł! Jon lubić... Jon šmat što lubić. Jon nas pradaść i kupić, razumnikaŭ, tych i druhich. Pradaść i pakaža kukiš – maŭlaŭ, mianie nia kupiš, maŭlaŭ, niama durnych.
1968
|
Ddia tych, kamu nie chapaje śviatła, dla tych, kamu ciapła nie chapaje, jość parada u nas adna: chaj sam pra siabie jon bolej dbaje. Chočaš žyć u śviatle i ciaple – sam zdabyvaj ahoń dla siabie. A my... my nia leziem na ražon, tym bolš – na ražon niebiaśpiečny. A my svaje palčyki bieražom, baimsia ich apieč my. My prykavałi mocna siabie da skały ułasnaha strachu. I nie aroł našu piečań dziaŭbie, a vierabiej z susiedniaha dachu. Zvyčajny, šerańki vierabiej, jakomu ŭsio roŭna čym pažyvicca – miakinaj, kryvioj, rudoj vadzicaj, – aby čyrykać było viesialej. Čyk-čyryk, čyk-čyryk...
1969
|
Try braty
|
Pavodle narodnaha žartu
|
Žyłi-byłi try braty. Žyłi, nia viedajučy biady. Nia znałi biady da toj pary, pakul nie pamior ich baćka stary. Pamior ich baćka, pakinuŭ im chatku stareńkuju zusim. Chatka razvałicca voś-voś, adno, što choć padpory jość. Sumujuć braty: što im rabić? – Novuju chatu treba rubić, – kaža małodšy.– Dzie tapor? Pajdu pa lasinu ja ŭ bor. – I sapraŭdy, što biedavać,– kaža siaredni, – chadziem budavać! Ja pa kamieńnie, pa hłinu pajdu, novy padmurak zakładu. Starejšy ŭśmichnuŭsia ŭ adkaz: – Nialohkaja praca čakaje vas. Vy słuchajcie lepiej mianie, biedaki, jość vychad najlepšy, nie taki. – Stuk-hruk! – uskryknuŭ starejšy brat. – Voś vam i chata, lepšaja z chat! Ciap-lap! – raziaviŭ znoŭ jon rot. – Bačycie, pieč staić pasiarod! Zdarova ŭ novaj chacie, braty!.. Braty raskryłi tolki raty. – Stuk-hruk! – paŭtaryłi cicha ŭdvuch. – Ciap-lap! – ahledziełisia naŭkruh. Novaja chata ŭ ich ci nie? Ci heta pryśniłasia im u śnie? Žyć pradaŭžajuć u chacie toj – nibyta novaj, nibyta staroj. Dzirki raniejšyja ŭ ścianie. Novaja chata ŭ ich ci nie? Kałi ž udaryłi chałady, usio zrazumiełi braty tady. Stałi jany biedavać, sumavać, jak im zimu pierazimavać? – E-e! – kaža starejšy.– Vašu biadu ja adnym słovam raźviadu. Ja ŭładžu spravu ŭ adzin mih. «Stuk-hruk! Ciap-lap!» – i ŭ padpiečak šmyh. – Tut, – kaža, – ni vietru, ni daždžu, tut da viasny pierasiadžu. Małodšy brat tudy nie palez, uziaŭ tapor i pajšoŭ u les. Siaredni brat rydloŭku znajšoŭ i pa kamieńnie, pa hłinu pajšoŭ. Pracujuć braty, nie škadujučy ruk. Starejšy z padpiečka: «Stuk-hruk, stuk-hruk!» Ščyrujuć braty – tolki chata była b. Starejšy z padpiečka: «Ciap-lap, ciap-lap!» Chatu braty zbudavałi ŭdvuch, u novaj chacie – ciopły duch. Vylez z padpiečka starejšy brat, jon novaj chacie taksama rad. – Nu što kazaŭ ja?! – uskryknuŭ jon.– Stuk-hruk – i chata staić jak zvon. Ciap-lap – i hora ŭsio z pleč, staić nasiaredzinie chaty pieč. Čaho raskryłi, braty, raty? Zdarova ŭ novaj chacie, braty!
1969
|
Spać doŭha nie davałi kamary. Jany ŭsio laciełi i laciełi. Mianie šukałi u majoj paściełi, a kroŭ maju – u maim ciele, kusałi, pakidałi pulchiry. Svajoj manieraj napadać (jany čym pižaj, tym prareźłiviej hudziełi) nahadvałi: u dni vajny pikiravaŭ tak samalot da cełi. Taki ŭžo byŭ jon – hołas kamaroŭ. Jany – pavinien im addać naležnaje – nia ŭtojvajuć, što meta ich drapiežnaja, piščać adkryta: padavaj im kroŭ! Tut stała raptam mnie nie pa sabie. Vychodzić, dumaŭ ja, usio ŭ pryrodzie prosta: chto traŭku ščyple, chto smakuje prosa, a chto voś kroŭ maju žyvuju pje? Usio zaležyć, značyć, ad taho (takoje ja rabiŭ adkryćcie), jak kormicca chto i ŭ jakim karycie: kryvinka zadavołić adnaho, druhomu padavaj krovaprałićcie. Nad samym vucham znoŭ hudzieŭ kamar... ...Adnym spakoju nie daje spakusa hłytać z vantrobami svaich achviar, z druhich chapaje drobnaha ukusa. Darečy, dumaŭ ja, ŭ pryrodzie i ludziej čaściej kusaje drobnieńkaja soška – kamaryk, błoška, kłopik, muška, moška – a bujnyja drapiežniki radziej. Mnie sapraŭdy było nie pa sabie. Chtości kryvi majoj chacieŭ napicca, a ja pavinien byŭ ź im bicca, na ŭłasnym zabivać iłbie. Voś situacyja... I brała mianie zło. Za što? Za hrech jaki mianie karałi? Ja ustavaŭ, zapalvaŭ ja śviatło, haniaŭsia z ručnikom za kamarami. Zhaniaŭ sa stołi ich, zhaniaŭ sa ścien, adkul jany źlatałi, napadałi, kidaŭsia pa pakoi i moj cień... I tut ja ŭspomniŭ ab adnoj detałi. Uspomniŭ – niedzie ja čytaŭ raniej,– što nas kusajuć nie samcy, a samki, a žonki kamarynyja i mamki, i stała raptam niejak spakajniej. I sprava viesialej pajšła dalej. Viartacca znoŭ staŭ dobry hienij – humar. I nienavisny kamaryny zumier taksama ŭžo źvinieŭ bolš viesialej. Ja znoŭ lažaŭ pad koŭdraju svajoj. I ŭžo zdavaŭsia nastup kamaryny nia stolki złom kryvavaj kamarylłi, a kolki zvyčnaj mituśnioj-hryźnioj. Nu, słovam, drama stała bytavoj. Ź siabie u ciemnacie ja naśmichaŭsia: «Nu, jak ty z kamarom zmahaŭsia, dakładniej, z kamarynaj udavoj? Filozaf, haradski žychar, intełihient... Zabyŭ pa čym funt łicha. Nu, a kałi b i ukusiŭ kamar, i navat nie kamar, a kamarycha?..» Ja zasynaŭ narešcie na zary. I čuŭ skroź son zvon kamaryny cichi. Usio cišej źviniełi kamary. Usio cišej kusałi... kamarychi.
1969
|
Nia viedaju ja, što śnicca arłam u hniozdach ich na viaršyniach hornych. Dy viedaju ja, što śnicca kuram na kurasadniach chistkich, čornych. Niaciažka ŭjavić kurynyja sny... Źbiraje kuryca cełymi dniami svoj korm – na taku, na śmietniku, ŭ jamie, ščyruje jana ad zary da zary. Tym i žyvie, dla taho i žyvie. Tolki i znaje, što nieści jajki. Dumki druhoj niama ŭ hałavie. A honar jaki? A honar nijaki. A słava jakaja idzie pa piatach? Što kuryca – heta zusim nia ptuška, a tolki niasuška dy kvaktuška, što pieśnia adna ŭ jaje – kvoch dy kudach, što kvietka adna ŭ jaje – kuraślep, chvaroba adna – ślepata kurynaja. Nialohki jaje, kuryny, chleb, dola jaje, kurynaja, kryŭdnaja. Byŭ by choć pievień dobry ŭ jaje, jaki pavažaje svaje abaviazki. A ŭ hetaha vyhlad chacia i bajarski, a łaski bajarskaj nie daje. Jon tuzanie na chadu za vichor, i tut ža łapoča z palohkaju kryłami, i tut ža imčyć na susiedni dvor za čužymi chvastami kurynymi. I voś letucienicca kurycy ŭ śnie, kałi jaje noč na žerdkach huškaje, što stała jana sapraŭdnaju ptuškaju i kružyć, lacić u siniavie. Lacić až za trydzieviać ziamiel. A pobač ptach jaje adziny, addany joj, jak žuraviel, piaščotny, z šyjaj lebiadzinaj... Joj son by toj biaskonca śnić. Dy raptam pievień-niedareka załopaje, zakukarekaje, i abryvajecca snu nić...
1969
|
Anekdoty, ci małitva ŭ haściach
|
...A ja maŭčaŭ, jak idyjot. I ja ŭzmałiŭsia: «Boža moj, Boža! Daj i mnie jaki anekdot! Stolki maŭčać užo niahoža. Ty daŭ survetku, daŭ prybor, vina nałiŭ, nasypaŭ płova, daŭ mnie susiedku, jak na padbor. Daj mnie jašče i daścipnaje słova. Hladzi, jak padviešany ŭ ich jazyki, jakija jany ŭsie vastrasłovy. Padkiń i mnie aniekdot jaki, chacia b z baradoj, chacia b nia novy. Hladzi, paśpiavajuć i tut, i tam. Hladzi, jak z zorkaściu arłipaj jany vyhladajuć lepšaj viandłiny dla siabie i svaich dam. I ŭ toj ža čas – viasioły raskaz. I tak darečy! Prosta zdorava!.. Boža, daj choć na hety raz, daj choć kroplu takoha norava. Z noravam lohkim usim lahčej. Žančynam noraŭ taki daspadoby. Boža, niaŭžo ja horš za ludziej? Čamu ja siońnia taki zmračnałoby? Siadžu i maŭču voś, jak niamy. Boža, ja viedaju, rodny Boža, što anekdoty raskazvać pošła, – nie dla taho sabirajemsia my. I viedaju ja, što hety tost nia tolki pošły, ale i niaščyry, nia varty hościa i mužčyny, što aŭtar tosta – šałachvost. I znaju: falšyviać haspadary, kałi ŭsio chvalać patrebnaha hościa... I ŭsio-taki daj mnie jaki dościp, daj anekdot, chacia b stary. Nie hanarystaść mianie hniacie. Prosta maŭčać užo niajomka, kałi vakoł takaja hamonka, kałi takoje zastolle idzie. Urešcie, ja źnios by hety ciažar, kałi b nie manera susiedki, što sprava, na kožny anekdot ci žart plaskać u ładki i ŭskłikvać: «Brava!» Boža, ty mnie nałiŭ vina, Boža, ty mnie nasypaŭ płova, daj mnie jašče i viasiołaje słova. Chacia b tamu, što pobač jana». Aha, zdajecca kranuŭsia lod. Aha, uspomniŭ! Voś zaraz hrymnu! Voś zaraz vydam anekdot! – «Dvoje pajšłi vudzić rybu...» Jak tolki lepiej pačać jaho? Jak? Treba ž vybrać zručny momant. Dy i jazyk ciažki, jak mołat, dy i jazyk niby namiak. Jazyk namiak, i ŭ horle kamiak. Tut słova nia vyciśnieš nijak, nia toje što viesiałić kampaniju. Budzie sucelnaje zamykańnie, niačlenaraździelnaje zaikańnie... Boža, moža, pamoža kańjak! Nie pamahaje... Maŭču, jak statuj. Boža, ratuj!..
1969
|
Hara z haroj nia schodziacca...
|
Amal nie žartoŭnaja sučasnaja piesieńka
|
Spačatku za ruki ŭziałisia, syšłisia, abniałisia, darohaj adnoj pabryłi. A potym razbviałisia, a potym razyšłisia, by ŭ mory karabłi. Hara z haroj nia schodziacca, ale, kałi davodzicca stajać im pobač paroj, – hara z haroj nie raschodziacca, hara z haroj nie razvodziacca. Dy heta hara z haroj... Spačatku, kałi združyłisia, klałisia i bažyłisia usio rabić zaadno. A potym stałi svarycca, kim bulba pavinna varycca, kamu vybivać radno. Hara z haroj nia schodziacca, ale, kałi davodzicca stajać im pobač paroj, – hara z haroj nie raschodziacca, hara z haroj nie razvodziacca. Dy heta hara z haroj... Spačatku šaptałisia miła, burkatałi mirna, była piaščota adna. A potym hrymiełi, jak truby, ci havaryłi skroź zuby, hruba: «Tak... nie... na...» Hara z haroj nia schodziacca, ale, kałi davodzicca stajać im pobač paroj, – hara z haroj nie raschodziacca, hara z haroj nie razvodziacca. Dy heta hara z haroj... Adzin na adnoha hladziełi pohladam, poŭnym nadziei, poŭnym lubvi i dabra. A potym hladziełi kosa, a potym hladziełi złosna, hladziełi z-pad iłba. Hara z haroj nia schodziacca, ale, kałi davodzicca stajać im pobač paroj, – hara z haroj nie raschodziacca, hara z haroj nie razvodziacca. Dy heta hara z haroj... Byłi charošymi, słaŭnymi, byłi lepšymi samymi, najlepšymi byłi. A stałi niecharošymi, stałi samymi horšymi, – horš niama na ziamłi. Hara z haroj nia schodziacca, ale, kałi davodzicca stajać im pobač paroj, – hara z haroj nie raschodziacca, hara z haroj nie razvodziacca. Dy heta hara z haroj... Što ž było spačatku? Było ŭsio u paradku, pakul kachańnie było? A potym mała-pamału kachańnie minavała, kachańnie było dy spłyło? Hara z haroj nia schodziacca, ale, kałi davodzicca stajać im pobač paroj, – hara z haroj nie raschodziacca, hara z haroj nie razvodziacca. Dy heta hara z haroj... U čym ža tut pryčyna? Vinoŭny jon ci žančyna? Nialohka dać adkaz. I heta – druhaja tema, pra heta padumać treba. Pra heta ŭ nastupny raz. Hara z haroj nia schodziacca, ale, kałi davodzicca stajać im pobač paroj, – hara z haroj nie raschodziacca, hara z haroj nie razvodziacca. Dy heta hara z haroj...
1972
|
Davajcie uvažłiva hlaniem adzin adnomu u tvar. Mahčyma, nia ŭbačymsia bolej: vypadak – naš haspadar. Kałi ž i sustreniemsia, moža, praz doŭhija hady, takimi my ŭžo nia budziem, inšymi budziem tady. Davajcie uvažłiva hlaniem...
1968
|
U horadzie žyć zručna. Kran paviarnuŭ – i tut ža vada ŭ ciabie pad rukoj. A pomnidca, jak ad studni nios ty poŭnyja sudy vady ściudzionaj, važkoj. Vada kałychałasia ŭ viodrach, i ŭ dvuch tych lustrach vodnych uspychvała śviatło, płyło ŭsio siało. Viodry kałychałisia... Z druhoha kraju siała dziaŭčyna, ź jakoj kachałisia, nasustrač tabie išła. Išła pa vadu i pieła: «Oj, sochnie ruta ŭ sadu, palju ja tuju rutu, pa vadu pajdu. Palju ja rutu-miatu, pajdu ja pa vadu. A jak pryjdzie vosień, zamuž ja pajdu...» Viodry kałychałisia. My ź dziaŭčynaj uśmichałisia. Moža, tamu, što kachałisia, a moža być, tamu, što ŭsio tak adbyvałasia, što vada raźłivałasia, što ŭ viodrach adbivałasia pa soncu adnamu. Ty śmiajaŭsia: «Z poŭnymi!» Jana čyrvanieła: «Z pustym...» Čamuści ŭsio toje pomnim, nie zabyvajem ab tym.
1968
|
Jana ŭsio nie idzie, jana ŭsio spaźniajecca... A moža, jana prajšła mima i nie zaŭvažyła? A moža, prychodziła ŭ druhi čas? A moža, prychodziła na druhoje miesca? A moža, my drenna damoviłisia? A moža?.. Niechta siudy idzie. Zdajecca, znajomyja kroki, zdajecca, znajomaja postać. Narešcie jana ŭśmichajedca mnie i voś-voś praciahnie mnie ruki, i ja praciahnu svaje... Nie, ja znoŭ pamyłiŭsia. Heta nie jana... nie jana... nie jana. Ale dzie jana? Što ź joju? Ci pryjdzie jana naohuł? Ci, moža, jaje niama zusim? Moža, ja jaje vydumaŭ? Moža, jana zusim nie pavinna prychodzić siudy, pad hetaje voś dreva, pad hety voś łichtar, na hetaje skryžavańnie. Moža, mnie ŭsio heta pryśniłasia?.. Ja hladžu na hadzińnik, ja hladžu na sonca, ja hladžu na zory, jakija pačałi ŭžo vysypać na niebie... Jana ŭsio nie idzie. Kolki heta času? Kolki chviłin prajšło, kolki hadzin, kolki dzion, kolki hod?.. Na maje plečy padaje śnieh, na maje plečy padaje puch, na maje plečy padaje pył, ziamny i kaśmičny. Łiście i zorki padajuć na maje plečy. Ja adčuvaju ich ciažar. Ale jašče bolšy ciažar majoj adzinoty. Dzie ž jana? Ci jana ŭžo tut była? Ci jana ŭžo prychodziła i praciahvała mnie nasustrač ruki, i śmiajałasia, i havaryła: «Charošy moj». I havaryła: «Kachaju». Ci, ničoha nie havoračy, prosta tułiłasia da mianie, kłała mnie hałavu na hrudzi. I ja nia viedaŭ, što rabić – ad chvalavańnia, ad niečakanaści, ad ščaścia... Moža, heta ŭžo ŭsio było? Ale čamu tady ja ŭsio čakaju jaje? Čamu ja ŭsio hladžu na hadzińnik... Kolki heta ŭžo času? Kolki chviłin prajšło, kolki hadzin, kolki dzion, kolki hod?.. Na maje plečy padaje śnieh, padaje puch, padaje pył, padajuć zory. Na maje skroni padaje sivizna... Maje zhorblenyja, ssutulenyja plečy... Maja sivizna... Boža, jak ja nia moh zrazumieć raniej! Ja ž nastolki źmianiŭsia ad svajho čakańnia, što jana – jana ž usio takaja – prajšła mima mianie svajoj maładoj, svajoj lohkaj, svajoj strojnaj pachodkaj i nie paznała mianie. Jak ja nie zdahadaŭsia, jak ja nie zrazumieŭ heta raniej? Vidać, ja tak byŭ zaniaty svaim biaskoncym čakańniem...
1968
|
Zakon adviečny i mudry: kałi sutrenuć viasnu, žančyny skinuć futry, drevy nakinuć łistvu. Buduć, pa tym zakonie, žančyny nas chvalavać, a drevy supakojvać, dumki naviavać...
1969
|
Toj hod niezvyčajny ja nie zabyŭ, toj hod niezvyčajny. Toj hod uradžajny vielmi byŭ, na dziva ŭradžajny. Šmat śniehu było, šmat sonca było i łiŭniaŭ niamała. Zimoju było – huło i miało, a letam – rasło i bujała. Jabłyki śpiełi, śpieŭ bieły nałiŭ, śviatlejšy za poŭdnia. Toj bieły nałiŭ ja z taboju działiŭ. I płavała poŭnia... Toj hod nie zabyć mnie, toj kryhachod, viasioły, viasieńni. Toj hod nie zabyć mnie, toj karahod, śviatočny, viasielny. U tym karahodzie kružyłisia ŭsie, jak družnyja dzieci, – i zory, i rosy, i sonca ŭ rasie, i viecier, i kviecień... Ci, moža, toj hod pryśniŭsia ŭ śnie mnie na daśviećci?
1969
|
Vy samyja ščodryja ź ludziej. Vašaja ščodraść nia znaje miery. Da skarbaŭ svaich, jak čaradziej, vy rasčyniajecie naściež dźviery. I biezahladna – kudy ščadrej! – adzin adnaho asypajecie skarbami – łaskami, marami śvietłazarnymi, klatvami i hetak dalej. Jak ščodrymi vam nia być, kałi niama bahaćciu vašamu miery, kałi vy bahatyja, jak karałi ci, lepiej, jak multymiljaniery. Dy što tam miljony ci miljardy, kałi vam, jak lepšy samaćviet, źziaje ŭvieś śviet, uvieś suśviet, kałi vam naležać zor miryjady. Śviatlejuć suzori ŭhary, pałajuć zorki na niebahladzie, źvisajuć nizka, jak jabłyki ŭ sadzie, – tolki biary ich i dary! I ja vam kažu: u dobry čas! Biarycie, darycie svajo bahaćcie! Ničym nie chaču azmročvać vas. Tolki paradu adnu chaču dać ja: pakińcie što-niebudź pra zapas, skarby svaje da kanca nia traćcie. Ja nie kažu: na čorny dzień. Ja nie kažu: na čas niaščasny. Chaj vas minie niaščaścia cień, hetak ža, jak i raźłik miaščanski. Jość dni, kałi kančajecca štoś, kałi kančajecca zorny doždž, a pačynajecca šery, nia zorny, nie załaty, nie iluzorny. Voś tut i spatrebicca jakraz toj vašaj ščodraści zapas, hatoŭnaści toj varočać hory, daryć adzin adnomu zory. A zrešty, što tołku z karysnych parad, jakija zaŭsiody čamuś nieŭpapad! Ješcie z hoładu, kachajcie zmoładu, inačaj vy – ni k siału ni k horadu. Kachajcie, lacicie da sonca ikarami, adzin adnaho asypajcie skarbami, asypajcie samaćvietami – łaskami, klatvami, marami śvietłymi! Pakul kachajecca – kachaj! A tam što budzie – i budzie niachaj!
1969
|
Jaho abviaščałi nie fanfary – hučałi pryznańnia našaha čary. Śviatło vypramieńvałi nie hirlandy – śviaciłisia jarka našy pahlady. Nia miedź vybivała hułkija maršy – kroŭ biła ŭ hrudzi i skroni našy. Nia fłahi ŭspychvałi ahnista – było žyvoje naša adzinstva. Spraŭlałi lepšaje śviata ziamnoje nas dvoje...
1970
|
Što kazałasia, što adbyvałasia? Byłi słovy – jak šołach travy: «Ja bajałasia... Ja bajałasia, što pajedziecie raptam vy». «Ja bajałasia...» Była bojaź. «Ja bajałasia...» Byŭ strach. Tolki ŭsio ž adychodziŭ pojezd i imčaŭsia na ŭsich parach. Usio biehła, usio zryvałasia – drevy, chaty, słupy, irvy... «Ja bajałasia... Ja bajałasia, što pajedziecie raptam vy». Mnie nasustrač usio biehła, bieh nasustrač ceły śviet. A miž nami rasła adlehłaść, tolki biehłi słovy ŭśled: «Ja bajałasia... Ja bajałasia, što pajedziecie raptam vy». ...Mnie siahońnia doŭha nia spałasia, až da ranišniaj siniavy. Pačućcio nia znała spačynku. I ŭjaviłasia raptam mnie ty toj maleńkaju dziaŭčynkaj, što baicca ciemnaty. I mnie stała vidavočnaju suviaź miž dziciačaju toj pieršaj bojaźziu prad ciemnatoj i tryvohaj tvajoj dziavočaju. Płačuć dušy našy, jak kania, z dnia u dzień i z hodu ŭ hod, prahnuć dušy śviatła spatkańniaŭ i bajacca imhły adzinot... Ty mnie śvietła ujaŭlałasia: «Ja bajałasia...»
1970
|
Płač pa nierastračanaj piaščocie
|
Płača žančyna
|
Płaču ja... Mnie b sa svajoj piaščotaj, mnie b sa svajoj piaščotnaj istotaj pieć i źvinieć siarebranaj notaj, hulłivaj, ščaśłivaj być, ščaśłivym druhoha rabić. Dy ja voś nia radujusia, ja płaču. Što ja sa svaim bahaćciem značu, kałi ja našu jaho, a nia traču, kałi ja daremna našu piaščotu – svaju dušu. Kolki ŭva mnie jaje – hetaj piaščoty! Jak u viasnovym sadzie łistoty. Ja joju poŭna, jak miodam soty. Minaje za hodam hod, harčaje daremna miod. Płaču ja... Tolki nia čuju adkazu. Maŭčańnie tut horaj za abrazu. Skazałi b užo, adkazałi b adrazu, moža b, lahčej było, moža b, nia tak hniało. Moža, na ŭsio hladzieła b inačaj ja, kab ja nia viedała i nia bačyła, jak nam patrebna piaščota haračaja, jak tužać vakoł pa joj – žončynaj, siastrynoj... O, maja biednaja piaščota! Nia radaść maja – maja biadota, nia słodyč maja – maja harkota. Što mnie z taboju rabić, jak mnie z taboju być?
1972
|
Ja žyŭ vysoka na hary. Było vysokim nieba poŭdnia. Była vysokaj nočču poŭnia. Vysokim byŭ – jak śviet, stary – śpieŭ pietušyny na zary. I byŭ vysokim horny viecier... I śniłasia mnie na daśviećci, što ja ŭźlataju, niby puch. Vučyŭsia znoŭ latać moj duch. Znoŭ čuŭ ja pokłič vyšyni, prastory kłič... I, jak nad dachami, lataŭ nad kryŭdami i strachami, nad drobiaziami mituśni. Było vysokim sonca poŭdnia. Było ŭ pakoi źziańnie promnia. I bačyŭ u jaho śviatle ja Vašy piśmy na stale... Lataŭ moj duch, jak ptach viasieńni, byŭ volny, radasny, žyvy. I ŭ hetym śvietłym uźniasieńni byłi sa mnoju pobač Vy.
1973
|
Była uzrušanaść paryva, była davierłivaść ciapła... Lubvi mahčymaść apałiła, mahčymaść ščaścia apiakła. Hareŭ, jak pacałunak losu, na našych vusnach toj apiok, kałi my zasynałi pozna i has lasny naš ahaniok. Sny napłyvałi, niby chvałi, za chvalaj chvala – son za snom. My ŭ śnie, ščaśłivyja, latałi... Dy dzień staiŭsia za aknom. I potym stukaŭ aściarožna, sinieŭ ćviaroza u aknie. My abudžałisia tryvožna: «Najavie ŭsio było ci ŭ śnie?» Hladziełi sumnymi vačyma u nieaśvietleny kutok, i ŭspaminaŭsia nam radok: «A ščaście tak było mahčyma».
1973
|
Lubaja, heta – nia zdrada...
|
Tut adna spahada tolki b darečy była... Lubaja, heta – nia zdrada, lubaja, heta – biada. Zdrada inakšaj byvaje – tady byvaje raźłik, tady duša zabyvaje, tady chitruje jazyk. U zdradzie jość złaja vola, złaja naŭmysnaść jość. A heta – jak los, jak dola, jak piaprošany hość. Prychodzić i buryć paradak. I ŭ sercy tvaim pustata... Lubaja, heta – nia zdrada, lubaja, heta – biada.
1973
|
Pakul nie było ciabie, maja dumka – dzikaja ptuška – kidałasia nieprykajana, nia viedała, kudy lacieć, u jaki bok śvietu padacca. A ciapier jana viedaje svoj šlach, viedaje svajo miesca. Jana ŭsio lacić i lacić da ciabie, jak laciać ptuški ŭ vyraj, I mirna dziaŭbie svaje sałodkija ziarniaty z tvajoj miakkaj, ciopłaj dałońki. Pakul nie było ciabie, majo pačućcio – durnieńkaje cialo – chadziła nieprykajana pa vyhanie, nia viedajučy svajho miesca, nia viedajučy svajoj travy. A ciapier jano ŭsio chodzić vakoł ciabie, jak chodzić na pryviazi ciala, i spakojna ščyple svaju sałodkuju travicu z tvajho ščodraha, sakavitaha łuhu. Dziakuj tabie!
1973
|
Mužčyna. Žančyna. Čakańnie. Šukańnie. Błukańnie. Čas. Žančyna. Mužčyna. Spatkańnie. Vitańnie. Pytańnie. Adkaz. Mužčyna. Žančyna. Dychańnie. Sercabićcio. Zabyćcio Žančyna. Mužčyna. Kachańnie. Mužčyna. Žančyna. Žyćcio.
1974
|
|
|
|
|
|
Padabajecca
Nie padabajecca
|
|
2009–2019. Biełaruś, Miensk.
|
|
|