Cicha płyŭ miesiac miž chmaraŭ prazrystych, zory hublałi chałodnyja ślozy, viecier zryvaŭsia miž klonaŭ biaźłistych, viećcie kałyšačy hołych biarozaŭ. Tajałi plamy tumannyja ścieniaŭ, srebra śniahoŭ załivałi zimovych. Śvietła było mnie ad biełych pramieńniaŭ, ščasna było mnie ad dumak tych novych. Niejkaja dziŭnaja siła ŭstavała ŭ sercy, da siańnia pakorłiva-chvorym, miesiac, zdajecca, rukoju b dastała, zory b zryvała z padniebnaj prastory. Dołi pajšła b palavać daloka ja dla ziamłicy, što śpić biez praśvietu, i raźłiła b, jak siahnuć moža voka, ščaście nad biełym, aśniežanym śvietam.
1921, Vilnia.
|
|