Oj vy, kazki, kazki-čary! Iz nadzionnasciaj zudaryć vas – i treski palatuć! Kab nia vy, ci mała ŭbohich, niechlamiah, u paŭdarohi pazryvałi b kałitu, zaviarnułi, nie dapiałi, patapiłisia b u žałi, źviahaj ściatyja, źlahłi? A pad vašaju atrutaj choć navomirh skinieš puty, ŭbačyš kazku j na ziamłi! Dremle bahna... Na bałota ŭžo kładziecca pazałota, zyrka čyrkaje vadu – miesiac heta ŭźniaŭ pavieki, na bary zirnuŭ, na reki, na dubrovaŭ čaradu. Tam, dzie zhrudziłisia ŭ zmroku vierbałoz, tryścio, asoki, kački bjucca na načleh, młyn lažyć, jak voz pałovy, i vačmi ślapymi łović tuju zorku, što śpialej. Młyn – nia młyn... Strachi – nizvańnia, vietruhi źmiałi, nia siańnia učarnieŭ, pryhnuŭsia zrub, i daŭno zdubieła koła, ŭžo nia snoŭdaje naŭkoła, kab nadrać na kašu krup. Dy nia śpiać u siencach ścieni: ŭnočy ŭ poŭniu chtości pienić pienu ŭ zastavie suchim, niechta iskry ŭ ciemry kresić i rahoča ŭ ciomnym lesie, nasypajučy miachi... Dy nia hodzie, na zachodzie ŭletku, ŭ lotnym karahodzie jmknuć tudy rusałki – pić, a napiŭšysia udosyć, češuć chmiel zialony kosaŭ, až, jak šoŭk toj, zarypić... Noč nasoŭvajecca z boru, žaby rypu ŭtorać choram, hostra tchnie bahińnie, tchla... I tady voś tamka zvody, zdani, strachi z-pad kałodaŭ vypaŭzajuć spakvala! Kažany tapyrać vušy: ci nia roj šumić dzie mušy, kryłaŭ strymłivajuć hon, sovy vuchkajuć panura ź vieršałinaŭ drevaŭ burych na zahubu, na praklon... Tam, apoŭnačy biazzornaj vadzianik vyłazić čorny, brucha mokraje skrabie i rukoj śłizkoj, zialonaj vieje žvir na chleb nadzionny vadzianisie i sabie. Tam... sam śłivień, u karonie załatoj na śłizkaj skroni z bahny, skrut u skrut, paŭzie, spornik źmiejem pramianistym znosić hrošy dy manisty, znaje schovy, bałazie. Tam lasun idzie u skoki ź lesavicaj krutabokaj, viekaviečny maładzion! Maładzik tam viedźmy sočać, zielle jrvuć pa rosnaj nočy, čorny, zły, atrutny plen... Dy, kałi piavun harłasty prapiaje u vioscy, – šastać u bary ścichaje ŭsio. Cicha znoŭ... I tolki zory hładź bałotnuju suzorać dy kałyšycca tryścio.
1921
|
|