Cichi viečar, markotny, łaskavy, tak pavołi, pavołi zyšoŭ, i źłiłisia u zmročnaści łavy pad prysadaj hustych kaštanoŭ. Zalahłi ciomna-sinija ścieni u zavułkach, u ciomnych kutoch, dzie mirhajuć i hasnuć pramieńni u raźbitych mutnych łichtaroch. Noč abmyła piaščotaju parnaj kamianicy i vočy vakon, i prarvaŭsia z błizkoje kaviarni niespakojnaje muzyki ton... Haručkovaja śmiełaść razmovy, niedarečny adryvisty śmiech, hoład ščaścia, spradviečny a novy, ŭściaž žyvoje žadańnie uciech pad prysadami zmročnymi łavy, dzie kuplajuć na noč pačućcio, – heta miesta spradviečnaje prava, heta miesta staroha žyćcio... A daloka, daloka, daloka śnić ab lepšym viačorny prastor... Tam žyty padniałisia vysoka, zvonić rezvych kaziołčykaŭ chor, tam tuman siniavataj ścianoju spavivaje užo sienažać, tam tak vietła nad sonnaj ziamloju toniaj siniaju zory dryžać, tam pavołi, markotna, łaskava spavivaje noč nivy j pałi... Tam, nia tut, tam spradviečnaje prava, praŭda viečnaja maci-ziamłi.
1932, Chełmna.
|
|