Słoŭ nia treba šukać... Słovy – sami źlatuć, što za sens – štučna ŭ sercy raspalvać zołak? Pryjdzie čas – i prabjucca jany praz čmutu, i ukoluć dušu srebram zornych ihołak. Dzieś adydzieć usio, što baleła udzień, šałupińniem z dušy adpaduć uspaminy, pojdzie žyłami kroŭ, jak kruhi pa vadzie, – budzieš sam sabie j Ducham tady ty i Synam! Jak cudoŭna Suśvietam, jak dziŭna ŭładać, rucham palcaŭ zatrymłivać hronku suzorjaŭ, niedzie ŭ Viehu nacelvacca z łuka Stralca ci śpiralnych imhłicaŭ padpalvać porach! Tak, paet – čaraŭnik! Ci ž u mory na dnie, razahnaŭšy mieduz, jon piasčynak nia źłičyć, ci ž na strunach zary jon viasiella nia ŭtnie, nie zapałić irdzieńniem Suśvietu abłičča? Ci ŭ natchnionym palocie jon znaje miažu? Ci ž nia fikcyjaj – čas dla jaho i prastora? Navat śmierć jamu – pył, bo cialesny kažuch jon skidaje časom, jak staptany aporak! Tak, paet – vaładar! Jon – patrapić usio, tolki dołi dy ščaścia dla śvietu nia znojdzie. Ŭ sercach prahnych, zavidnych jaho kałaśsio niejak ź vietram zialonym nia ŭnadzicca hojdać. Śviet haryć niezahasłym, kryvavym ahniom, ci maŭčać, ci śpiavajuć, jak ščyhły, paety. Nat sumleŭna, ci ŭ radaść jašče my spaŭjom los naš – žutły, markotny i stomleny vietach. Dy nia ścichnuć paety śpiavać, chaj i tak... Jašče miodu napjecca i ludskaje ščaście! Słovy – sami źlatuć, słoŭ – nia treba šukać, tolki cicha, cichutka, piaščotna pryłaščyć...
1942, Miensk.
|
|