Kałi na klonach załacistych dryžać apošnija łisty i sivier siłicca raschrystać sivuju vosieńskuho styń, kałi vinom starym kryničać kaŭšy miadzianyja łahčyn i kvietkaj dziŭnaj, ekzatyčnaj kanaje sonca na suččy, kałi sivieje z žalu j daleč i miežaŭ žoŭtaja trava, – tady, tady tak smutak pałić, što ŭžo, zdajecca, nie stryvać! I smažyć smaha vusny, serca, jak dzień asieńni, skončyć šlach... Adno, ci nas utułiš śmierciaj? Nu, dobra, śmierć, a što paśla? Chto ž, chaj nad im hadoŭ zavieja kurhan navieje, ŭźnimie mur, – zaśnie z nas hetak, što zaŭmieje ciabie zabycca, Biełaruś? Chto ščyra tak pamre, što zhasić niazhasły, pałymienny źnič, jaki kałiś, a ŭpałić ščaściem i naš praściah, i našy dni!
1946
|
|