Asieńni dzień paŭź miesta jdzie. Chaj dzie-nidzie rudzieje miedź łiścia, ŭžo jasna, što pa ŭsim. Dzień znaje: źziaje dalačyń, ale viasny nie nadtačyć, dyk zmoŭk i ścich. Prycichła j ja, rudy łistok, što jmknie, kudy – ci znaje chto, adno dalej, dalej, dalej nad pasmaj chodziščaŭ, dzie skroź, jak i u nas, łiścio biaroz i ścipłych łip lahło... satleć. Tak prosta... Ci u nas, ci tut, łisty rudziejuć i latuć pa mieście ŭ vosieński praściah. Adno ci j tut biare ŭ pałon viasna mury j sivy beton – nia znaju ja. Takoj biady! Jašče trymcić časami j sonca u łiści, i mnie nia ŭ dumcy zasynać, dyk budziem žyć jak nabiažyć – až znoŭ zazvoniać kapiažy: – Viasna, viasna, viasna!
1950–1952
|
|