Jak płojma vierabjoŭ, što šuhanuła ŭ siń dy chmaraju rudoj iznoŭ ziamlu uskryła, – jany ŭźnimajucca u svoj asieńni vyraj, kab ssypacca j skanać na letašnim łiści. Ale pakul jany imknułi ŭ vyšu, u śviet jak pałymiennych słoŭ razhojdanaja nizka, pazbyŭšysia ziamnoje ciahi j cisku, jany žyłi, jak z nas nivodzin nie žyvie. Bo my hladzim adno pad nohi, jak brydziem razmytaju daždžom žyćciovaju darohaj. Nia śnicca nam syści ź jaje na nohać, chaj znajem – zaviadzie u prodań ci nidzie. Minaje dzień pa dni... Štohod – ciažej iści, užo nie palacim, kab navat miełi kryły... I voś, maŭlaŭ łiścio, što znoŭ ziamlu uskryła, skanajem niedzie j my, nie šuhanuŭšy ŭ siń!
1949–1952
|
|