Adtrymcieła – u hnievie – ziamla... Spłyŭ natoŭp, pravić śviata, u schovy... Zmrok prypoŭz na Kryžovy Šlach, tvar pakłaŭ na śladoch Chrystovych... Čorny vietraź nakryŭ mahił skalnych ščerby, mury, haściniec... Nat Halhota – voś-voś vuhłi poźnaj vieśniaj pahary skinie. Tleje žuchła jšče tolki kryž, toj, ź jakoha iz płačam Syna cieła Maci źniała... Haryć jon, jak bol Jejny, ci astynie... I zdajecca kryžu – nie, kryžom (dva ŭściaž złydniaŭ trymajuć poruč) – nie stryvać ani im užo, ni šyrokamu śvietu – hora... Jon skanaŭ – dyk skanała usio. I darmo toj siaviec ci araty nivu krataŭ, darmo la krasion hnułi pruhkija plečy dziaŭčaty, tkała parastki vieśniaja noč, słałi kaharki hniozdy na skałach, adpłyvała na łovy čaŭno, – ŭsio darmo, bo ž Jaho nia stała! Dy ci ž znajuć, chaj noč, chaj siaviec, što ad Hospada nakanavana? Basanož pa ściudzionaj travie miranosicy biehłi savan źniać z prabitaha Cieła, zrasić i ślaźmi, i pachoščami rany, – a Syn Božy – ci ž viery dasi! – uvaskros! Uvaskros! Asanna! Kryły viecier raskinuŭ, uźniaŭ nad kryžami j papłyŭ dalahladam vieścić radaść Viałikaha Dnia – Uvaskrošańnia śvietłuju radaść. Radaść skroź, bo ž na śviecie viasna, sonca, nakvieć, viasnovyja łiŭni... Rasšumicca j Tabie jana, kraj moj rodny i niezabyŭny!
1964
|
|