Vysokimi hurbami U śniežni śniahi zasiniełi... Jakija zaviei, lubaja, Jakija zaviei! Naskroź prainiełi – Da sonca, da pieršaj adłihi – Damy, što ŭcalełi Na nitačcy Čujnaj Niamihi. Tam ciesny pakojčyk, Pakinuty nami, zabyty... Ciapier tam paŭnočna – I dźviery Ćvikami zabity. I klamku pakratać, Aščeryŭšy pašču zabojcy, Paŭzie ekskavatar, Jak pomsta Časoŭ miezazojskich... Tam leta šaleła. Śpiakotnaje, Sumnaje leta, Jak žoŭty kvadrat na špalerach Na miejscy partreta. I tak rahatała Kamiennaje recha na skroniach, Vy vojska skakała Na sytych Uzmylenych koniach... Zaviejnyja viei... Pad nieba zaviei, pad miesiac! Čamu my nia ŭmiejem Śviatočnaje Łaščyć i pieścić? Budzionnaść atułić, Niamiha zabjecca hałinkaj. Tam leta było, Ty adtul mnie Machaješ chuścinkaj. I ruki łamaje, Zvanami zavułkaŭ trapieča Niamiha staraja, Nibyta Skłikaje na vieča.
|
|