Jak tolki ŭsie na palavańnie pajšłi U biełyja ŭ połi sumioty maŭčańnia, U zmročnyja chvoi pryhod niezvyčajnych, U recha razbudžanych honam dałin, – I ja sa svaim łapavuchim Žučkom, Uzbroiŭšysia jadłaŭcovym kijkom, Za chataj znajšoŭšy śled niejkaha barsa, Pa netrach prysadaŭ za źvieram pahnaŭsia. I choć hety źvier akazaŭsia katom, Što razam sa mnoj potym hreŭsia na piečy, Mnie śniŭsia ŭ zimovy toj pamiatny viečar Rahoŭ palaŭničych raskacisty hrom. I bačyŭ pad vyvaraćciu rasachataj, Kałi raschinuŭ chmyźniaki, dzierazu, Jak u svaim łohviščy vaŭčaniaty Bukvar moj dakučny, padzioršy, hryzuć.
1966
|
|