Nervy ŭvosieni strašać nas sovami, ša... šaściać kažanovymi kryłami... Niepryvietnaj vitajemsia movaju my z asieńnimi kazkami-bylami. A ci ž vosień papraŭdzie panuraja? Hruhanniom nad niŭjami raśsiełasia? Ryzmanami zrudziełymi, burymi na asinach pavisła, na vierasie? Žoŭta skroź... Nad palami šyrokimi śpiać duby, jak miadzianyja vołaty, ŭkruh biarozy stajać biełabokija, sypluć z kosaŭ rasplecienych zołata, śpić łoh žoŭty, tumanami zmočany, pachnie mocham, łistami, jak ładanam... I ściskajecca serca, nia chočačy, smutkam lubym, dziŭnym, nierazhadanym. Dzie ž tut žach, kažanovyja šelachi, płač saviny, viatruhi nervovyja? Vosień žoŭtaja smutkam kudziełicca, snom kładziecca na viećcie dubovaje. Dla mianie jana – błizkaja, znanaja, novaj pieśniaj u serca ŭciskajecca i natchnieńniami, zdaŭna čakanymi, nada mnoj, jak łiściom, asypajecca...
|
|