Bajusia słovami suročyć, čaściej, – dušoju havaru, zimovy pryciemak azmročyć biarozy biełaje karu. Niby žančyna pry rasstańni, jana sa zmroku paŭstaje; i štości jość ŭ jaje dychańni ad ryzykoŭnaści maje. Sumioty śniežnyja, jak odum, hruntoŭnym nakidam lahłi, jakomu ž sercu ja złahodu niasu za vietram pa ziamłi?! Paroj razvažłiva, cichmiana, ale ž uparta ścierahu žyvy skraźniak ad šału pjany na samym vietranym rahu. Moj dzień – piaščotaj nie sahrety, duša, – maŭčy! Maŭčy! Maŭčy! Mnie – dobra! Ja žyvu dahetul, jak z abłačynkaj na plačy.
|
|