Nie prašu ni ŭ koha viernaści, bo sama nie biaź viny, adpušču ciabie biaz reŭnaści za dalokija młyny. Pozirk śvietły nie zasmucicca, nie składu ŭ žałobie ruk, a ziamla maćniej zakrucicca pad niaroŭny serca stuk. Z chaty vybiehu, ździŭlonaja, pahladzieć na kruhavierć, skažuć ludzi: «Ulubionaja, a idzie, niby na śmierć!»
|
|