Pad pierastuk stalovaj rejki, pad zvon apošniaha tramvaja, ściana pad koler kanarejki mnie son sałodki naviavaje. I pozirkam, i sercam rada tvajmu niazvykłamu prychodu, bo sałaŭinaju ruładaj noč raźłivajecca va ŭhodu maim tryvoham i na zhubu viadzie tajemnaściu svajoju, i tolki šepčuć, šepčuć huby ja nie mahła nia być tvajoju, bo hetu noč mnie daravała dušy ciarpłivaje čakańnie, učora cień tvoj całavała, a siońnia słuchaju dychańnie.
|
|