Za žnivom nadychodziać dažynki, toj ščaśłivy, chto ŭporu dažnie, ščaśłiviejšy, – chto ź pieršaj daždžynkaj tolki-tolki siaŭbu raspačnie. Dzie žnivo majo? – Pole nia zžata, tomić vočy zialony zahon. Skaža vosień, čym budu bahata, mnie b chapiła i žmieńki ź jaho. I jaje razdaru biez astačy pierad vyrajem viečnym svaim, pierad polem, jakomu adździaču tym, što viečny moj vyraj u im. Dzień miniecca, – błižej da spačynu, nabiraju z addačaj – vahu, i raskryć hetu iścinu synu, daŭšy śviet jamu, ja nie mahu. Kab było prad ludźmi nie haniebna, modna vieru ŭ žyćci adnamu: mnie dažać svajo pole patrebna, kab było z čaho siejać jamu...
|
|