#1 Paśmiajałisia, i hodzie, nie trymajsia za rukaŭ, ad tvaich razmoŭ pa lodzie navat śnieh i toj rastaŭ. Upuści takoha ŭ sieni, – budzieš mnoha ščaścia mieć, nie ihołka – skaža – ŭ sienie, i adrazu znojdzie kleć. Tam, biaz žartu, ad prypasaŭ uhinajecca pamost... Na kiłbasy chłopcy łasy, a ciapier – viałiki post.
#2 Nie łamisia ŭ chatu, viecier, tolki kosańku pamyła, prytaiŭsia pad paviećciu najcharoššy, dy niamiły. Stanu kosańku časaci, z ruk hrabieńčyk vypadaje, – nie zmahła u paru skazaci, sam, čakała, – zapytaje: oj, čamu ŭ sadku zialonym maja ściežka dy j pry ružach, a jaho ściažyna ŭ połi, i nad joju łicha kružyć. Łicha čornaje, jak nočka, sam, čakała, – zapytaje, chto mnie ŭ kosańku ŭ sadočku ružu dzikuju ŭplataje. Uplataje, ruk nia kole, ja kalučki pazrazała, da adnoj sabrała z dołu, nad paviećciu raskidała. Kab nia ŭlez u toje śmiećcie najcharoššy, dy niamiły, ty skažy jamu, moj viecier, što ja kosańki nia myła. Šče nia myła, nie časała i vadzicy nie nasiła, bo kalučki ja zrazała, – ružu dzikuju hubiła...
#3 Jak spraŭlałisia zaručyny, – maładym vinom paiŭ, pałičyŭ mianie pryručanaj, dyj u bieły śviet puściŭ. Jak spraŭlałasia viasielejka, ź cichim honaram hladzieŭ: – Ci ž znajšłosia ŭ śviecie zielejka, za vino što saładziej?!. I znajšłosia i piłosia, jak atručana, a pasłałi da taho, kim pryručana.
|
|