Prahna aŭtobus hłytaje Spuski, uzhorki, adchony. Krasnaje i Maładziečna, Viłija, most i Vilejka, Dzie ślapiŭ niekałi vočy Nad epikurejcam Maronam. Kłavišami adkłikajucca Na pierajezdach rejki. Za niebaschiłam ciahnucca Miadzielščyny prastory, Zrytyja vospaj akopaŭ, Vytaptanyja lasami, Pierałivajecca zołata niŭ Ź siniavoju azioraŭ, I abiełiski, jak. vybuchi, Vysiacca nad kurhanami. Usio mnie tut błizka, znajoma: Ad chval Naračanki marudnaj, Ad vierb-čaraŭnic, što varožać, La młyna nad hreblaju Vuzły, Da kožnaj u płocie žardziny, I smahu ŭtalajučy studni, I da vartavoha spakoju i ščaścia Ziamłi hetaj – busła. Niechta śpić, zakałychany Stomaj i hułam mašyny, Niechta ŭhladajecca ŭdaleč Zrokam turysta cikavym. I ja, staŭšy hidam, tłumaču, Jakija minajem miaściny, Jakija pra ich u narodzie Pahudki, lehendy i słava. Dy, raptam, lasnaja daroha Zaźziała ŭsia ŭ soniečnym blasku, I ja aśviažajučy podych Adčuŭ, jak kałiści, na tvary. I ŭsie z zachapleńniem, zamieršy, Hladzim na dzivosnuju kazku – Na Narač! Na Narač! Na Narač!
1983
|
|