Svat
|
Z apaviadańnia staroha dzieciuka
|
Nia źviedaŭšy brodu, Nia suńsia ŭ vodu. #Prykazka
– Hej, łiń tam u čarku! Vy ž cicha być, chłopcy! Ty, Hańka, ahniu mnie naščupaj u kopcy. Jak łyknu, jak pyknu, dyj zbaju ŭ prypieŭcy, Jak byŭ ja małodšym, jak svataŭsia k dzieŭcy. – Voś hutarkaj hetkaj azvaŭsia Michałka, Viadomy ŭsim čysta maniuka, brachałka. – Zimoj było heta, – havoryć jon dalej, – Dziańki miasajedu pryjšłi, zahulałi, I ŭsio zahulała: dzień budni – niadzielaj, – Niama taho dnia – viečarynki, viasielłi. Papiŭ toj harełku, toj jedzie u svaty; Biaz hościa, biaz čarki nia znojdzieš toj chaty. Hladzieŭ ja, hladzieŭ ja, – dyj vytrymać trudna, – A byŭ ja natury nia vielmi marudnaj. Siud-tut – i hatova: ŭžo jedu sa svatam, – Pamior (pakoj viečny!) – ŭsie zvałi Kandratam, – Znaŭ dobra, jak što, da čaho ŭ takim razie, Pa słova nikołi ŭ kišeniu nia łaziŭ. Z saboj u darohu harełki nabrałi, – Šynok byŭ pad Hajnaj, šynkar zvaŭsia Hdalaj, – Koń dobry byŭ svatni, zvanok pryčapiłi, Z butelki paciahniem – što značać tam miłi!.. Ech, čarki vy, čarki, chto z vami zadremie? – Biada – nie biada, akijan pa kaleni! – Hej, kryknu, kiruj, svat! – Koń pre va ŭsie nohi, Choć dzieŭki nia znaŭ ja, a svat k joj darohi. – Kiruj, svat! – Minajem dałiny i hory; Noč jasna, marozna – i miesiac, i zory. Zvanok załivajecca, śvišča pałoźzie, Śnieh skača, koń pyrchnie, – try plaški u vozie!.. Lacim... Voś pryjechałi, vyleźłi z sanak; Sabaka brachnuŭ, i chtoś vyjšaŭ na hanak. – A chto tam? – tak čujem. – Svaje, kažam, ludzi. – Dyk proša ž u chatu! – Svat niešta marudzie. Idziom. Voś i ŭ chacie. Łučyna pyłaje. Ja tolki hladžu, dzie maja maładaja. Z paroha skazałi, jak śled: «...pachvalony!» – Navieki! – skazaŭ haspadar na pakłony I prosić sadzicca. My siełi na łavie. Ci hładka reč, dumaju, pojdzie ab spravie? Nia byŭšy ŭ takich pieraplasach nikołi, Sam niejak nia svoj dy bajuś mimavołi. Dastałi tytun, zatumaniłi lulki, – Kapšuk moj byŭ słaŭny, – dastaŭ ad babulki, – I, jak by nidzie ni ab čym i nia dbajem, Z pustoha ŭ parožniaje pierałivajem: Adny chtoś maŭčać z nas, a słuchajuć tyja, Ci tyja zamoŭknuć, kab čułi druhija. Prajšło z paŭhadziny. Tut svat azirnuŭsia, Vychodzić u siency, z butelkaj viarnuŭsia I hutarku ab intaresie zavodzić. – Pačnu, kaža, prosta: krucić nam nia ŭchodzić. Pryjechałi k vam my tavar ahladaci; Baryš na stale vo, i my ŭ vašaj chacie! (Voś hetak, prymieram, pa dobraj achvocie Svaty pačynajucca ŭ našaj prastocie.) Tut naš haspadar, jak ni ŭ čym nie byvała, Viadzie ŭ siency nas, dzie kabyła stajała. – Ech, łoŭkaja šelma, i ŭsio jeść achvotnie! Niama ŭ biahu lepšaj. Addam za paŭsotni. Hiršonak hajenski prychodziŭ siahońnia, Biaz torhu kłaŭ sorak i piać na dałoni. Jak heta pačuŭ ja, ŭsiaho až zatresła! Kudy tut niačystaja svata zaniesła? A jon (pakoj viečny!), nia ściamiŭšy rečy: – My ŭ svaty pryjechałi k vam, čałavieča! Chłapiec i nia biedny, i dobraj natury, Zaviecca Michałka, žyvie kala Žmuraŭ... – Ja łypnuŭ vačyma. Tut znoŭ niespadzieŭki: – Darujcie vaspanstva: niama ŭ mianie dzieŭki! Ŭsich bab – maja baba dyj hetaja klača, Nichto ŭ mianie bolš ich nia čuŭ i nia bačyŭ! Kab lepiej chto lapnuŭ anučaj pa mordzie, Jak heta pačuci u hetkaj pryhodzie!.. Jak vyjšaŭ ja z chaty, jak siełi my ŭ sani, Jak jechaŭ ja z svatam, - chvałiŭ jak ci haniŭ, - Vy śmiejdiesia sami ci łajcie ad viedziem; My z svatam tym časam k druhoj dzieŭcy jedziem. Bo treba vam viedać, što svat moj, Kandratka, Ni ŭ čym nie adstupić, choć šło b nia ŭsio hładka. Pryjechałi. Znoŭ hetaksama sustrełi. Svat moj padbadryŭsia, mianie bolš aśmiełiŭ. Dyj mnie lahčej stała: tut baču dziaŭčynu, Choć dzieŭka, skazać, – adpuści, Boža, viny!.. Svat hetaha tolki nia ciamić ničoha: Jamu ŭsiudy prosta, jak z mosta daroha. Harełka iznoŭ na stale zahaściła, Pajšło dzieła ładam; biasieda – až miła. Dziaŭčynu ŭžo majem, – što bolej nam treba? Dyj butal harełki – k joj chleb i da chleba. Ŭsie heta nia kiepska – pa pieršaj niaŭdačy, Až z radaści svat moj čuć-čuć nie zapłača!.. A ja pahladaju k dziaŭčynie z-za plaški, – Pa ciele tak prosta i skačuć muraški! Klanu ŭ duchu žonak, svatoŭ ŭsich i dzievak... Tut byŭ dla mianie nie kaniec niespadzievak! Nia daŭ, znać, Boh ščaścia mnie nočkaju hetaj, Ci mo pad takoju radziŭsia płanetaj... Papiŭšy harełku, damoŭ majem jechać; Svat asałavieŭ moj, zrabiŭsia – jak viechać. Idziom... Bač, za piečaj siadzić dziaciej dvoje: Adno – chłapčanio, a dziaŭčynka – druhoje. – Čyje, – spytaŭ, – heta? – Až dzieŭka z kutočka – Maje, moj ty miły, synočak i dočka... Što ž bolej? Ech, bolej... padłi tam sivuchi! – Nu i navaryŭ ža mnie svat saładuchi! Prajšło z taho času hod dvaccać biaz mała, Na śviet mnoha što prybyvała, ŭbyvała; Žaniłisia ludzi, spraŭlałi chryściny, Mnie tolki na žonku nia stała dziaŭčyny... Bolš svatacca k dzieŭkam minuła durnota, Prapała advaha, adpała achvota... Tak bajku zakončyŭ svaju nam Michałka – Viadomy ŭsim čysta maniuka, brachałka. Ja słuchaŭ, śpisaŭ tut i vam achviaruju, – Anu ž pryjdzie k smaku, tady dam druhuju.
[1908]
|
|