#I Na marozie, na miaciełicy Prynios sivier zimu srohuju; Ludcy pieśniaj nie viasielacca, Ŭchaty kryjucca z tryvohaju. Ŭsio zamiorzła pad pialonkaju Śniehu biełaha, chałodnaha; Strach mieć choład nad staronkaju Dla ubohaha, hałodnaha! Nia płač, biedny, ślazoj horkaju! Da viasny treba pamučycca: Ŭzojdzie dola novaj zorkaju, I niaščasnym papieć łučycca. Miej nadzieju ŭ sercy jasnuju, Što nia viek zima panošycca, I biaz žalb, što šleš naprasnyja, Ślozy vysachnuć pa krošačcy.
#II Bieły strechi, bieła pole; Zmoŭkła ptušak sakatańnie. Hajda, Janka! Voś razdolle! Kiń kalosy – vyładź sani! Zaskakaŭ maroz pa ścienach, Vichry ŭ kominie hałosiać; Droŭ u chacie ni palena, Dzieci, žonka jeści prosiać... Nie pužajsia hetkich chmuraŭ: Šmat u horad šurak treba; Chaj ža drohnie les panury, – Paprasi siakieraj chleba! Hajda, žyva! Što nia ŭmieru Tam trasieśsia, jak u trascy? Nastałi svaju siakieru, Chaj u puščy stuk razdasca!.. Ty chudy, kabyłka chuda – Chvojku vyvieźłi, až miła! Dakazałi-taki cudu: Koń, mužyk na śviecie – siła!
[1908, 1911]
|
|