Nad smutnym dniom, raptoŭnaj katastrofaj Maich prazrystych vobrazaŭ i snoŭ, Paŭstanu ja, pakul dyktuje strofy Majo žyćcio nanova mnie iznoŭ. Paŭstanu ja. Niachaj źbivaje strata Słaboha i biaźsilnaha, a mnie Nadzieju mieć, što chutka pryjdzie śviata I žnivień słoŭ na viecier nie sažnie. Jašče j ziaziula viesieła kuvaje Nad tym niadremna-ścišanym siałom. I sonca promień zyrki dasyłaje, Kab spapiałić rasstańniaŭ kryhałom. I tam, dzie leta babina na skonie Biaźłitasna asiadziecca na skroń, Jaki chałodny škvał mianie dahonić, Nieŭtajmavany, zojmiecca ahoń?.. Dy viedaju, što poźniaju paroju, Kałi tryvožyć serca zarapad, Puščankaj niepryručanaj, lasnoju Ja pražyvu miž radaściaŭ i strat. I, moža być, zusim nievypadkova Paŭstanu ja ŭ śviatle niaźmiennych mar Dziaŭčynkaj toj, jakoj viadoma słova I nieviadomy ŭvieś jaho ciažar.
|
|