Mnie patrebny bor stary sasnovy, dzie na ruki sočycca žyvica. Mnie patrebna rodnaj čystaj movy z syradojem u siale napicca. Słoŭ ajčynnych, słoŭ sardečnych žmieniu, mudraści minułych pakaleńniaŭ. Ciepłyni susiedskaje sustrečy, chaty cichaj, dobraj, mirnaj pracy. I adnosin ščyrych, čałaviečych. Być ludźmi. Nia tolki imi zvacca.
|
|